Elastyczny czas pracy i płaska struktura organizacyjna czyli o tym, jak interpretować oferty pracy

Powiem wprost: nie znoszę czytania ofert pracy. Najpierw trzy zdania o firmie niemal żywcem wyrwane z jakiejś ulotki reklamującej SPA albo etykiety na butelce wina, później lista niejasnych warunków i obowiązków, na koniec często nierealna lista wymagań. Sama nie wiem czemu od nastoletnich lat uprawiam taki swoisty masochizm i pomimo posiadania pracy regularnie przeglądam oferty zatrudnienia.

Mimo że pierwsze prace podejmowałam już jako nastolatka, właściwie dopiero pod koniec studiów zderzyłam się z prawdziwymi ofertami pracy – w końcu tym razem miało skończyć się na znalezieniu pracy a nie tylko na rozglądnięciu się na portalu z ogłoszeniami. Przyznaję bez bicia – trochę się przeraziłam. Po pierwsze: mimo znajomości języka ogłoszenia i rozumieniu wszystkich słów w opisie pracy, nie zawsze rozumiałam co potencjalny pracodawca chce powiedzieć. Po drugie: pomyślałam: „jak ja mam znaleźć jakąkolwiek pracę jeśli wszędzie wymagane jest doświadczenie, znajomość tego czy tamtego tematu/programu/systemu, uprawnienia takie i takie?”. Jako że wraz z przejrzanymi ofertami, rozmowami z ludźmi z branży (i nie tylko) oraz ze zdobytym doświadczeniem w pracy znalazłam odpowiedzi na wiele z moich dawnych pytań i niejasności, postanowiłam się nimi podzielić.

Przede wszystkim cały czas należy mieć na uwadze, że większość ofert (a już zwłaszcza tych dla dużych firm) pisana jest przez, jak to się teraz z angielskiego mówi, pracowników HR lub zewnętrzne firmy recruitingowe świadczące usługi w doradztwie personalnym. HR, czyli skrót od human resources, po polsku zasoby ludzkie – dawniej częściej nazywane jako dział kadr. Często osoba pisząca ofertę nie spędziła ani jednego dnia czy godziny na danym stanowisku czy w danym dziale. I owszem, wiele ofert podlega sprawdzeniu przed opublikowaniem, lecz nie jest to regułą. Przypuszczam (ręki nie dam sobie uciąć, ale włosy już tak), że w mojej pierwszej pracy tak właśnie było – oferta najprawdopodobniej została napisana przez pracownika działu HR odpowiedzialnego za rekrutację, który w swojej wieloletniej karierze w firmie nie spędził ani dnia w dziale, w którym chciałam otrzymać etat. Pani, która podpisana była jako osoba kontaktowa, prowadziła ze mną również rozmowę kwalifikacyjną i gdy zaczęłam pracę, bardzo szybko spostrzegłam się, że nie to zostało mi podczas niej przekazane i to samo tyczyło się ogłoszenia o pracę. I nie mówię tu o złośliwości czy celowym wprowadzeniu w błąd a zapewne o zwykłym niedoinformowaniu. Obstawiam, że pani z HR, która w firmie siedzi dobre 20 lat, zwyczajnie popadła w rutynę i pisze to, czego kiedyś na początku się nauczyła i nie odświeża na bieżąco swojej wiedzy o firmie, która na dodatek z małego rodzinnego biznesu w ciągu kilkunastu lat przerodziła się w międzynarodową firmę zatrudniającą niewiele poniżej 1500 osób. Różnice polegały na przykład w grafiku, systemie pracy. Okazało się, że owszem, największy dział-matka w firmie tak pracuje, ale ja celowałam i trafiłam do mniejszego, gdzie lista obowiązków była bardzo zbliżona, jednak jak już wspomniałam, grafik i system pracy okazały się zupełnie inne.
W małych i mikro firmach istnieje większa szansa na bardziej rzetelne informacje na temat stanowiska i często osobą kontaktową nie jest pracownik działu kadr tylko np. kierownik danego działu czy bezpośrednio szef firmy.

Pamiętaj również o tym, że każda firma będzie przedstawiać się z jak najlepszej strony co jest zupełnie naturalną sprawą i tego tłumaczyć nie trzeba. My też na CV staramy się przedstawić siebie w jak najlepszym świetle.

A więc przeanalizujmy poszczególne części statystycznej oferty:

Wstęp
Jeśli oferta dotyczy pracy w dużej firmie, ignoruję go zupełnie.
No dobra, nie tak całkiem, czasem udaje mi się z niego pośmiać. Ostatnio natrafiłam na ogłoszenie, w którego wstępie kwiecistym językiem informowani jesteśmy o tym, że pracownicy są właściwie jak bracia krwi, są dla siebie przyjaciółmi, rodziną, inspiracją, towarzyszami na dobre i na złe. Hmm.. ok może i tak jest, nie byłam, nie wiem. Ale szczerze? Brzmi tak wyniośle, że aż śmiesznie. I nie, nie jest to zachęta do wstąpienia do zakonu tylko do pracy jako sprzedawca w salonie sieci telekomunikacyjnych.

Ogłoszenie dotyczy małej firmy? Może posłużyć co najwyżej jako mini pierwsze wrażenie odnośnie autora, z którym w małej firmie zapewne będziesz mieć nie raz do czynienia, ale jak wiadomo, pierwsze wrażenie bywa mylne, więc znów – wstęp ignoruję. Musi być, takie zasady obowiązują w tej formie wypowiedzi.

Warunki
Opiszę tu kilka najczęściej mylnie rozumianych pojęć.

Terminowe realizowanie zadań
Deadline, deadline i jeszcze raz deadline. Czy dotyczy to projektów, czy zakupów, wszystko ma być wykonane na czas i często wiąże się z karami finansowymi za każdą minutę czy dzień opóźnienia. Oczywiście nie pokrywasz ich z własnej kieszeni, ale jeśli sobie nie radzisz (pomijając okres próbny/wdrożenie, w których jak najbardziej masz prawo nie być jeszcze mistrzem) to grozi Ci nagana, zwolnienie itp. Jeśli akurat przeżywasz ciężki okres w życiu lub zwyczajnie szukasz spokojnego środowiska, darowałabym sobie taką pracę, bo jest to praca pod presją. Przykładowo, jako tzw. buyer (czyli w dziale zakupów/zaopatrzenia) musisz dokładnie przeglądać terminy i ilości zamówionych towarów i przy długich liczbach i mnóstwie zamówień łatwo o pomyłkę – a niestety na nią nie ma miejsca. Pomyśl, że zamiast zamówić 155000 uszczelek, przez pomyłkę zamówisz 15500. Producent potrzebuje czasu na wyprodukowanie ich i przez Twoje przeoczenie jakaś produkcja może stanąć na kilka tygodni, a Twoja firma ponosi z tego tytułu straty finansowe, bo w końcu to ich pracownik popełnił błąd.

Opieka posprzedażowa
Jak sama nazwa mówi, w takim przypadku zajmujemy się sprawami i problemami, do których doszło po zakupie towaru/usługi. Czasem chodzi o rutynowy serwis urządzeń czy instalacji, najczęściej jest to jednak elegancko nazwany dział reklamacji. Wśród bliskich znajomych mam dwójkę, którzy mają za sobą pracę w dziale reklamacji i oboje twierdzą, że nie jest to aż tak zła praca jaka się z pozoru wydaje, ale przyznają, że bywają ciężkie sytuacje, niegrzeczni lub wręcz nieznośni klienci, czasem furiaci, czasem płacz – jak wszędzie. Na szczęście stanowią oni zdecydowaną mniejszość. Dodam jednak, że oboje moich przyjaciół uważam za osoby o mocnym charakterze i wiem, że bardzo dobrze radzą sobie z emocjami, co na pewno stanowi ich spory atut. Tego typu praca dla większości brzmi jak koszmar, choć mam wrażenie, że opinia ta wystawiona jest przez tych, którzy nigdy w takim dziale nie pracowali. Myślę, że warto się w czymś takim choć na krótki czas zatrudnić. To trening na całe życie. Pamiętajmy jednak, że wybierając pracę w obsłudze klienta zazwyczaj czekają na nas niekorzystne godziny pracy. Na 7-15 czy 8-16 możemy liczyć zazwyczaj tylko w przypadku obsługi klienta biznesowego, choć i to nie zawsze się sprawdza.

Elastyczne godziny pracy – hasło to najczęściej nie oznacza, że możesz pracować kiedy chcesz, byle zrobić co jest do zrobienia, lecz zazwyczaj znaczy, że praca odbywa się zmianowo lub że czasem trzeba zostać dłużej czy przyjść wcześniej. Może to też oznaczać bardzo pomieszany grafik, czasem w grę wchodzi również praca w weekendy. Ogólnie jest to hasło, które musisz rozumieć jako wymaganie bycia dyspozycyjnym, a nie jako układanie sobie grafiku według siebie. Przykłady? Często hasło takie spotykam w ogłoszeniach do sklepów, kin, w branży turystycznej, w obsłudze klienta indywidualnego. Wystarczy pomyśleć w jakich dniach i godzinach funkcjonują te miejsca czy infolinie (jeśli w ogłoszeniu jest wypisane, że podejmuje się kontakt telefoniczny z klientem) i możesz zgadnąć co Cię czeka. W mojej pierwszej pracy w obsłudze klienta zagranicznego właśnie tak było – w ofercie napisane „elastyczne godziny pracy”, a skutkiem tego był różny grafik na każdy tydzień, jedna-dwie soboty w miesiącu i nieraz w każdy dzień na inną godzinę. Jeśli miałam potrzebę wyjścia wcześniej czy przyjścia później, np. z powodu wizyty u lekarza, to musiałam uzgodnić to z przełożonym i często znaleźć na siebie zastępstwo, co niestety nie zawsze jest takie proste.

Płaska struktura organizacyjna
Czyli Ty -> Twój bezpośredni przełożony -> Szef wszystkich szefów. Ok, nie dosłownie, ale ogólnie hasło to można porównać do krótkiej drabiny z niewieloma szczeblami. Przekładając to na firmę, oznacza to, że między pracownikami najniższego szczebla a prezesem nie ma zbyt wielu stanowisk pomiędzy.
Zalety: w razie nietypowych sytuacji wiesz do kogo się zwrócić i kto ma decydujące zdanie, Twoja sprawa nie odbija się od kierownika do kierownika zanim dotrze do osoby decyzyjnej. Generalnie większość problemów można łatwo i szybko załatwić często zwyczajnie zagadując do bezpośredniego przełożonego, bez pisania dziesiątek maili licząc, że wreszcie uda się dotrzeć do odpowiedniej osoby. Niemal zawsze wiadomo do kogo się z czym zwrócić, nawet jeśli sprawa dotyczy innego działu – tam sytuacja jest zazwyczaj podobna jak w Twoim.
Wady: jeśli liczysz na awans, możesz się nie doczekać. Na Twoje wymarzone stanowisko liczy zapewne wiele osób, w tym sporo starych pracowników, konkurencja jest więc spora a szanse, że taka okazja się w ogóle trafi, są nikłe. Jeśli szukasz firmy, w której chcesz się piąć w górę, radzę unikać takich, które chwalą się płaskimi strukturami.
Dokładnie przeanalizuj więc na czym Ci zależy.

Obsługa klienta
Pod tym hasłem może kryć się wszystko – infolinia, kontakt mailowy, sporządzanie ofert, sprzedaż, problemy z dostawą, informowanie o firmie, produktach… Najczęściej wszystkiego po trochu. Pracownik obsługi klienta jest pomiędzy klientem a firmą, a to bywa czasem ciężkie, zwłaszcza, gdy jedno nie może wyjść na przeciw drugiemu, a Ty musisz rozwiązać problem tak, by wilk był syty i owca cała. Praca w obsłudze klienta często wiąże się z najróżniejszymi godzinami pracy – rzadko ze wspomnianymi już 7-15 czy 8-16. Jak już również zostało napomknięte – pomyśl w jakich godzinach dane firmy są dostępne dla klientów i masz odpowiedź. I teoretycznie jest szansa na odpowiednie dla nas godziny pracy i tak też reklamują firmę rekruterzy, ale pamiętaj, że jeśli koniecznie chcesz tylko wczesne zmiany, może Ci się nie udać – większości pracowników na nich zależy, a to właśnie od nich zależy czy uda Ci się ustawić Twój grafik korzystnie. Dodatkowo jeśli Twoja praca ma polegać na obsłudze klienta zagranicznego, zwłaszcza spoza Europy, w grę będzie wchodzić również to, że klienci ci mieszkają w innych strefach czasowych, a ostatecznie to właśnie firma i pracownik mają się do tego dostosować.

Wymagania
Prywatnie każdy rekruter to przyzna – wymagania w ofertach są celowo zawyżane, więc nie rezygnuj z wysłania CV tylko dlatego, że nie spełniasz wszystkich oczekiwań. Najczęściej rekruterzy wcale nie otrzymują podań od osób spełniających wszystkie warunki, bo te osoby startują na jeszcze wyższe stanowiska – w końcu mają już te wszystkie umiejętności i doświadczenia i chcą piąć się wyżej – by się czegoś nauczyć, by więcej zarobić itp. Mało kto zmienia pracę na niemal identyczną tylko w innej firmie. Większość ofert przychodzi od ludzi spełniających „tylko” większość warunków. Tak więc czemu Ty masz nie złożyć podania skoro najprawdopodobniej pracę otrzyma ktoś, kto podobnie jak Ty również nie spełnia wszystkich oczekiwań? Daj sobie szansę. Sztuczne zawyżanie warunków jest też asem w rękawie pracodawcy jeśli chodzi o wypłatę. W końcu może Ci powiedzieć, że da Ci szansę pracy i rozwoju (i wtedy mamy się czuć wdzięczni), ale przez to, że nie spełniasz wszystkich wymaganych kwalifikacji wypłata nie będzie taka, jaka byłaby gdybyś je miał…

„Jesteś silnie zorientowany na zrealizowanie wyniku”
– czyli musisz musisz sprzedać, wyrobić normę. Jeśli do tego niżej w opisie przeczytasz „system premiowy” oznacza to, że o ile nie wyrobisz normy, to zarobisz całe nic. Obecnie zasady takie funkcjonują nie tylko w akwizycji, ale również na przykład w bankach. Jeśli masz możliwość, spróbuj dowiedzieć się jakimi produktami czy usługami zajmuje się dana firma i czy „wciskanie ich klientom” nie będzie dla Ciebie moralnym obciążeniem. Przykład? Początkiem studiów pracując jako hostessa namawiałam klientów supermarketu na zakup kawy, niecałe 3 zł za opakowanie 250 g mielonej robusty. Nie miałam za bardzo wyrzutów sumienia wykonując tę pracę, ponieważ te niecałe 3 zł i kawa mają relatywnie minimalne wartości i nawet jeśli ktoś stwierdził później, że zakup był nietrafiony, to 3 zł nie powinno przynieść wielkich strat finansowych. Dodatkowo namawiałam tylko klientów, którzy właśnie przyszli po kawę, moje stoisko było właśnie na dziale z kawą, więc była szansa, że może komuś akurat ten produkt będzie odpowiadać. Wiem natomiast, że nie potrafiłabym sprzedawać emerytom tych słynnych już zestawów kołder i pościeli za 2000 zł.

Co z opiniami na Internecie o firmie jako pracodawcy?
Opinie zostawiane są głównie przez niezadowolonych, stąd chyba niemal każda firma ma na Internecie ocenę co najwyżej średnią. Opinie wychwalające z kolei brzmią nam trochę sztucznie, jakby pracodawca czy dział HR sami je wystawiali, mimo że oczywiście mogły zostać napisane przez zachwyconego pracownika. Jeśli jakaś opinia często się powtarza, być może coś w tym jest. Na przykład we wpisach o moim byłym pracodawcy chyba w każdym powtarzała się informacja, że tzw. work-life balance, czyli równowaga pomiędzy życiem zawodowym a osobistym niemal nie istnieje, i przyznam, że właśnie ten problem był jednym z głównych, dla których postanowiłam zmienić pracę. Należy jednak pamiętać, że każde stanowisko rządzi się innymi prawami i faktycznie powyższy problem dotyczył stanowiska w moim dziale i w kilku pokrewnych, natomiast inne działy funkcjonowały na innych zasadach i w innych godzinach pracy i już nie można było im tego zarzucić. Dodatkowo mocno krytykowane były biura – ciemno, w zimie mroźno, w lecie klimatyzacja nie działa, na monitorach nic nie widać itd. Moje spostrzeżenia? Jeśli siedziało się przy oknie to owszem, w zimie było zimno i słońce padało na monitor, stąd zasunięte rolety, ale siedząc przy ścianie było znów gorąco i ciemno od zasuniętych rolet, więc zależy kto gdzie trafił. Dodatkowo każdy z nas zna takich, którym zawsze gorąco czy zawsze zimno, a więc tu opinie mogą być na prawdę bardzo subiektywne i uważam, że nie należy się nimi sugerować.
Duża doza dystansu jest więc mile widziana.

Szukając pracy warto dokładnie przeanalizować ogłoszenia i jeśli coś jest dla nas niejasne, szukajmy odpowiedzi. Internet aż kipi od wyjaśnień. Oczywiste jest, że jeśli szukasz swojej pierwszej pracy, lub pierwszej w danej branży, Twoje wymagania będą mniejsze. Jeśli jednak masz pracę, a chcesz ją zmienić na lepszą, dokładnie zastanów się czego potrzebujesz i pomyśl, co dany pracodawca Ci oferuje. Zmiana dla samego faktu zmiany zazwyczaj nie przynosi efektów.

Dodaj komentarz